czwartek, 31 października 2013

NIE wszędzie trzeba płacić.

Matka wciąż słyszy, że za wszystko trzeba płacić i to nie mało. Tu dycha tam dwie, a nie daj boże rodzinne wyjście..... tu już poniżej stówy nie ma szans.
Postanowiła Matka OKIEM rzucić na sytuację i poszukać ekonomicznych rozwiązań. Okazuje się, że wcale nie jest tak źle! Jak się człowiek zmobilizuje to jest w stanie wygrzebać swoim pociechom kupę atrakcji za zero złotych.



Fakt, trzeba poszperać, pogmerać, popytać, albo ponorać konkretnie w sieci....
Jeśli coś jest za darmo zazwyczaj nie dysponuje przeogromnym budżetem na działania merketingowe. A Matkę życie nauczyło, że czym ciężej do czegoś dotrzeć tym zazwyczaj jest lepsze. Często kameralne, odwiedzane przez osoby zaangażowane i rzeczywiście zainteresowane. Nie ma tu miejsca na przypadek. Rodzice, którzy wybierają takie atrakcje zazwyczaj chcą kreatywnie i aktywnie spędzić czas ze swoim dzieckiem, zaprowadzić je do rówieśników,  nie szukają darmowej obsługi dzieci, swojego rodzaju przechowlani jakie proponują często centra handlowe.
Matka bardzo sobie chwali takie inicjatywy, gdzie można sie porządnie wybawić i pieniądz w kieszeni zatrzymać, a przy okazji wymienić sie doswiadczeniami z innymi Mami. Żeby Matka nie była gołosłowna to powie gdzie bywa..
 
W związku z tym, że za oknem szybko sie robi ciemno, a pogoda nie nastraja do podbijania pleneru trzeba korzystać z rozwiązań pod dachem. Wczoraj Matka skorzystała z okazji i wybyła ze swym młodym na Hallowen Party - ZA FREE!
Udała się na warszawką Ochotę, gdzie WAMUSIE (WArszawskie maMUSIE) zorganizoały spotkanie dla Mam i Maluchów.


Matka i Dziecko były zachwycone. Dzieciaki poprzebierane....od czarownic to się roiło, nawet Matka mogła dać upust swojej fantazji i kapelusz dla swej wiedźmy ukręciła. I poczęstunek był i ...to na co Matka czekała..... zabawy manualne i ruchowe - halloweenowe, ale nie straszne. Mali przebierańcy z pomocą rodziców tworzyły papierowe duszki, malowały dynie, robiły prawdziwą MUMIĘ i szukały haloweenowych smkołyków. Matki i tatusiowie (bo Ci też się trafili) poplotkowali, dzieci poszalały, pojadły bananowych muffinów własnego wypieku i popiły kompotem jabłkowo gruszkowym z nutą cynamonu.


Dziecko wróciło do domu przeszczęśliwe i pozytywnie zmęczone. Z pomalowaną twarzą, dynią i torbą papierowych duchów. Po błyskawicznej kąpieli legło w pościeli i obudziło się późnym rankiem.

A w najbliższym czasie polecamy!
Szczegóły: http://brzuchatki.pl/forum/index.php?topic=549.0

http://brzuchatki.pl/forum/index.php?topic=549.0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz