piątek, 4 października 2013

Złapał katar Matki OKO ... sezon katarowy rozpoczęty!


Złapał katar... Matki OKO, a właściwie Matki potomstwo. Gile po pas radośnie dyndają mieniąc się różnymi kolorami, od przeźroczystości po zieleń zgniłych liści. Dość! – pomyślała Matka – trzeba położyć kres temu szaleństwu. Tylko jak?
Potomstwo już nie małe i dość wyrachowane, nie daje se w nos zajrzeć, w wydmuchiwaniu oporne, a o psik psiku w nos zapomnij. Zatem Matka sięgnęła po sposoby z wczesnego macierzyństwa.

Wywlekła dwa plastikowo - gąbczaste sprzęty ze szlauchem i dawaj pociechę bach! na łopatki i zaczyna się zabawa w odkurzacz. Tak, w tym wieku to już nie ma to tamto, nie przechodzi FIKI MIKI czyścimy nosek, tylko trzeba uciekać się do bardziej wyszukanych metod.
Matka pełniła rolę odkurzacza i wyciągała śmieci z kubła – tak trzeba było to rozegrać! A potem śmieci oczywiście trzeba było wraz z pociechą obejrzeć dokładnie, a sama już myśl o tym Matką wzdrygała. No ale cóż, grunt, że się obyło bez ryku, spazmów i wspomniane wcześniej gile zostały wydobyte.
Do tych niemalże kopalnianych zabaw Matka wykorzystała dwa sprzęty.
Na czele jednej drużyny czyścicieli stanęła FRIDA liderem drugiej był SOPELEK.
Rywalizacja od początku nie była równa. Na prowadzeniu zdecydowanie żeńska płeć – FRIDA brylowała.




Co za tym przemawiało? Otóż:

- zdecydowanie lepiej „ciągnie” Te same płuca więcej mogły wydobyć nosowego szlamu niż przy pomocy SOPELKA.
- higiena to podstawa! FRIDA długa, prosta niczym struna  myje się idealnie. Jej stosunkowo szeroka końcówka czyści się z powodzeniem pod strumieniem wody i nie trzeba tam już niczego przepychać w odróżnieniu od SOPELKA. Fakt SOPELKOWA wąska końcówka lepiej trafia w dziurę nosa, ale akrobacje, które trzeba wykonać, aby wyczyścić bardzo wąską końcówkę zdeneruje nawet bardzo cierpliwego osobnika. Nawet ciężko to zrobić cienką pałeczką do uszu. Matka musiała się ostro nagimnastykować by wykombinować jakiś sprzęt co by SOPELKA skutecznie wyczyścić!
Gąbki FRIDY wyciąga się jednym ruchem, bez kombinowania. U SOPELKA gorzej. Trzeba użyć albo patyczka albo szczypczyków albo wykałaczki, w każdym razie kolejnego „pomocnika” aby gąbeczkę wydobyć.
Oczywiście możemy potraktować to jako sprzęt jednorazowy, bo SOPELEK ma dwie wymiennie końcówki. Gdyby jednak rozpatrywać go w tych kategoriach to pomimo ceny „półkowej” niższej od FRIDY ostatecznie byłby znacznie DROŻSZY.
- w jakości wykonania też FRIDA wypada lepiej. Części bardziej do siebie pasują, jest bardziej szczelna. SOPELKOWY plastik wygląda bardzo niedbale i nie elegancko.
- warto też wspomnieć o ustniku. FRIDA ma gumową nakładkę, którą można dobrze wyczyścić pałeczką do uszu. SOPELEK natomiast posiada twardy plastikowy ustnik z bardzo wąską dziurką, której nijak wyczyścić nie można.




Matka przeprowadziwszy powyższy test uznała, że SOPELEK może cenowo wygląda lepiej, ale.... FRIDA rozwala go na łopatki niemalże w każdej konkurencji. Zatem SOPELEK w odstawkę FRIDA zostaje!

Wpadła Matce do głowy jeszcze jedna myśl. Czemu ASPIRATORY są takie nudne? Gdyby miały nadrukowane bajkowe postaci, albo imitowały zwierzaki.... przecież taka rura to idealna trąba słonia... to by Matka nie musiała kombinować i się w jakieś odkurzacze zabawiać! Może była by szansa, że małe OCZY lampiły by się prze sekund kilka w spokoju na nadrukowanego np. KUBUSIA PUCHATKA czy innego TOP bajkowego stwora, a Matka mogłaby zwinnie nos wyczyścić! No cóż może ktoś kiedyś Matki pomysł zastosuje :)

Ocena: FRIDA - 4,4 -5,0
SOPELEK - 3,1 - 5,0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz